Zara (Zadar) 1202

"...Pod Zadarem armia krzyżowa pojawiła się w nocy z 11 na 12 listopada 1202 r. Żegluga po wodach Adriatyku, z krótkim przystankiem w Puli na wybrzeżu Istrii, gdzie uzupełniono zapasy wody i prowiantu, trwała niemal pięć tygodni. [...] Nazajutrz rozpoczęło się oblężenie, które miało trwać zaledwie dwa tygodnie. Dandolo nawet nie usiłował przed baronami ukrywać swoich zamiarów. „Panowie, to miasto przyprawiło mnie i moich poddanych o wiele zła; chętnie zemściłbym się na nich. Proszę was, abyście mi pomogli”. Jego wystąpienie spotkało się z aprobatą zdecydowanej większości frankijskich dostojników. Jeszcze tego samego dnia do obozu krzyżowców przybyła z Zadaru delegacja, która zaproponowała doży wydanie miasta w zamian za gwarancję darowania życia jego mieszkańcom. Dandolo zwołał natychmiast naradę, aby przedyskutować powstałą sytuację. [...] Ogromna większość krzyżowców stanęła po stronie doży i nie bacząc na groźbę ekskomuniki, postanowiła przystąpić do oblężenia Zadaru. [...]
O samym oblężeniu Zadaru nie sposób wiele napisać. Robert z Clari poświęcił mu zaledwie jeden akapit, pisząc o rozstawieniu machin oblężniczych i zdaniu się mieszkańców na miłosierdzie krzyżowców. Jego relacja zdaje się wręcz sugerować, iż do działań oblężniczych faktycznie nie doszło, a mieszkańcy poddali się na widok samych przygotowań po stronie krzyżowców. Trochę więcej da się wyczytać z relacji Villehardouina. Dzięki niej wiemy, że krzyżowcy otoczyli Zadar zarówno od strony lądu, jak i od morza. Na statkach ustawiono pomosty, z których ciskano strzały i kamienne pociski. Pod mury Frankowie podsunęli „kamieniorzutnie i swoje mangonele, i inne machiny, których mieli dość”. Po pięciu dniach intensywnego ostrzału rozpoczęły się prace saperskie. Pod jedną z wież zaczęto drążyć podkop, aby w konsekwencji doprowadzić do jej zawalenia się. Prace te, budzące trwogę wśród obrońców, trwały przez tydzień. Wizja walącej się w gruzy wieży i wdzierającej się do miasta żołnierskiej tłuszczy, która bez pardonu wyrżnie jego mieszkańców, na tyle przemawiała do wyobraźni, że obrońcy postanowili się poddać. Stało się to prawdopodobnie 24 listopada. Taką datę wskazuje większość historyków; według Villehardouina do kapitulacji doszło tydzień wcześniej.
Oblegający przyjęli pierwotnie zaproponowane warunki. Mieszkańcy uratowali życie, ale ich miasto, zgodnie z obowiązującymi zasadami wojny, zostało wydane na bezlitosny rabunek. Trwał on przez trzy dni, a autor Devastatio Constantinopolitana, opisując jego przebieg z pozycji świadka, stwierdził, że „wojsko złupiło miasto bez litości”..."


Fragment książki: S. Leśniewski "KONSTANTYNOPOL 1204" s. 69-72

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości