Dover 1216

Od wschodu i zachodu twierdzę otaczały strome zbocza. Od południa jeszcze groźniejsze klify. Północna strona wydawała się najsłabsza. Z tego powodu budowniczowie zamku wzmocnili fortyfikacje. W zewnętrzne mury wbudowano kilka okrągłych wież. Otaczał je głęboki rów. Anglicy do ostatniej chwili poprawiali zabezpieczenia. Postawili drewnianą palisadę, która stanowiła dodatkową linię obrony warownej wieży. W lipcu 1216 roku nadciągnęły nieprzyjacielskie wojska. Ludwik VIII przyprowadził potężną armię, która liczyła około 1000 rycerzy, a każdy z nich dowodził swoim oddziałem. Ocenia się, że przybyłych Francuzów, było dziesięć razy więcej niż stacjonujących wewnątrz murów Anglików. Hubert de Burgh, który został dowódcą obrony, oświadczył poddanym, że prędzej umrze niż odda zamek.

Ustawiono potężne machiny oblężnicze poza zasięgiem kuszników z twierdzy. Pod koniec lipca Francuzi przystąpili do ataku. Machiny rozpoczęły bombardowanie, a piechota szturmy, na które spadał deszcz strzał i bełtów. Najeźdźcy byli znacznie liczniejsi, ale twierdza znakomicie zaprojektowana. Wystarczyło nie wpuścić atakujących do środka.

Ludwik nie ograniczał się tylko do ostrzału. Francuzi ryli pod ziemią. Drążyli tunele pod palisadą i doprowadzili do jej częściowego zawalenia się. Wówczas fala Francuzów wlała się przez wyłom w umocnieniach. Podczas walk zginął angielski kapitan kierujący obroną bramy. Jego rodacy nie zdołali odeprzeć ataku, więc wycofali się za mury. Wówczas upadła pierwsza linia obrony Dover.

Po zdobyciu palisady wojska następcy króla Francji ruszyły naprzód i znalazły się w zasięgu kuszników. Zaczęli kopać kolejny tunel w kredowej glebie. Zamierzali doprowadzić do zawalenia się murów. Tym razem upatrzyli sobie bramę w zewnętrznej linii umocnień.

Nadciągała jesień. Francuscy górnicy rozpoczęli kopanie tuneli pod murami. Mijały tygodnie. Górnicy w tempie jeden metr na jeden dzień posuwali się do przodu. Wykopane pieczary podpierali drewnianymi balami. Pewnego dnia fachowcy uznali, że jeden z podkopów jest na tyle zaawansowany, że można go podpalić. Część północnej wieży zapadła się. Francuzi wdarli się wreszcie na mury Dover. Doszło do walk wręcz. Oprócz tego Anglicy z murów zasypywali Francuzów gradem pocisków. Francuzów było więcej, ale nie mogli szybko przedostać się przez wąski wyłom w murze. Metr po metrze Anglicy spychali Francuzów tam, skąd przyszli. Znowu znaleźli się poza murami Dover. Obrońcy zabrali się do reperacji uszkodzeń. Znosili drewno i kamienie z całego zamku. Mocowali zaporę, która miała uniemożliwić Francuzom wdarcie się do środka.

"...W tym momencie Ludwik był jednak tak daleko od walijskiej granicy, jak tylko mógł, i owe trzy tygodnie spędził pod murami Dover, które bezskutecznie usiłował zdobyć. Potężna twierdza, rozbudowana przez Henryka II na taką skalę, że mogła rywalizować z londyńską Tower, i jeszcze bardziej umocniona przez samego Jana, dowodzona była przez groźnego Huberta de Burgh, który stał na czele licznego garnizonu stronników króla. Podobnie jak jego dziadek w Chateau Gaillard Ludwik, przygotowując się do oblężenia, nakazał rozpocząć wielkie prace ziemne - „stawiając wokół budowle", według słów rocznikarza z Dunstable, „jak gdyby chciał wybudować miasto". Zaangażował również swoją flotę, która miała zagwarantować, że zamek zostanie odcięty także od strony morza, a następnie wystawił swe najcięższe machiny oblężnicze. stępnie wystawił swe najcięższe machiny oblężnicze. Jednak pomimo tak olbrzymiego wysiłku i bezlitosnego ostrzału obrońcy trwali na swoich pozycjach. Co więcej, przedłużające się oblężenie zaczęło mieć coraz bardziej negatywny wpływ na ludzi samego Ludwika. Niektórzy z jego stronników opuścili go i podążyli do domów jeszcze zanim rozpoczęło się oblężenie - teraz jednak dezercja przybrała skalę wręcz masową, tak że, jak pisze Anonim z Bethune, „armia wielce się skurczyła" Zmagając się z trudami oblężenia, w Kent i Sussex siły francuskie były jednocześnie nieustannie nękane i atakowane przez oddział angielskich łuczników.

Pogrążony w smutku z powodu tragedii, która go dotknęła, Jan dobrnął do klasztoru Swineshead w Lincolnshire, a następnie, dwa dni później, przybył do zamku biskupa Lincoln w Sleaford. Tam napotkał wysłańców przybyłych z Dover, którzy przynieśli jeszcze gorsze wieści Ludwikowi udało się wykonać podkop i spowodować częściowe runięcie głównego wejścia do zamku. Hubert de Burgh i jego ludzie uniemożliwili armii francuskiej szturm na ten wyłom, ale nie mogli utrzymać się dużo dłużej. Udało im się wynegocjować rozejm, który pozwalał obrońcom wezwać na pomoc króla lub też prosić go o zezwolenie na kapitulację.


Fragment książki: M. Morris "JAN BEZ ZIEMI" s. 256-272

".... Pozostawał Dover, oblegany przez Ludwika bez powodzenia przez blisko dwa miesiące. Ostatecznie podpisano rozejm z jego obrońcą, Hubertem z Bourg: jeżeli król Jan nie przyśle posiłków, Hubert się podda. Nastąpiło to 14 października 1216 roku..."


Fragment książki: R. Pernoud "KRÓLOWA BLANKA" s. 68

W tym samym czasie, w innej części kraju, hrabia Salisbury, który jeszcze w lecie przeszedł na stronę nieprzyjaciół króla, zaczął namawiać Huberta de Burgh, aby uczynił to samo i poddał zamek Dover. Sprawa nowego króla - dowodził - jest beznadziejna.

Marshal potrafił wykorzystać nadarzającą się w ten sposób szansę. 20 maja jego siły zdobyły miasto Lincoln, gdzie schwytano wielu spośród przywódców rebelii, w tym samego Roberta FitzWaltera. Marshal, który osobiście poprowadził atak, w całym zamieszaniu zapomniał nawet nałożyć swój hełm. Wieść o klęsce spowodowała, że Ludwik postanowił zwinąć oblężenie Dover..."


Fragment książki: M. Morris "JAN BEZ ZIEMI" s. 256-272

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości