Dzierzgonia 1234

Przypomnijmy, że pokój pomiędzy Henrykiem Brodatym a Władysławem Odonicem został zawarty 22 września 1234 r. Jeśli przyjąć, że krucjata miała miejsce w 1234 r., to z pewnością rozpoczęła się po 22 września. Trudno wyobrazić sobie, aby skonfliktowani książęta ramię w ramię ruszyli do Prus. Konkludując, czas wyprawy należałoby określić na okres pomiędzy 22 września 1234 r. a 25 lutego 1235 r.


Fragment książki: Krzysztof Witkowski "WŁADYSŁAW ODONIC" s. 106

"...Na czele z arcybiskupem gnieźnieńskim Pełką wojska krzyżowców po 23 stycznia 1235 r., z punktu koncentracji w ziemi chełmińskiej, wzdłuż Wisły podeszły pod należący już do Krzyżaków Kwidzyn, założyły obóz i umocniły tutejszy gród. Spod Kwidzyna armia ruszyła na wschód, do ziemi zwanej Rezją (okolice obecnego miasta Prabuty i dorzecza rzeki Gardei, aż do lewego brzegu rzeki Liwy), którą zniszczono, następnie skierowano się na północny-wschód. Nad prawym brzegu rzeki Dzierzgoń (około 35 km od Kwidzyna) krzyżowcom zastąpiła drogę wielka armia Prusów, wprawdzie gorzej uzbrojona niż krzyżowcy, ale od nich liczniejsza. Miejsce starcia Prusowie wybrali i z konieczności i z rozmysłem. Zaraz za ich plecami rozciągał się ich święty gaj, którego postanowili za wszelką cenę bronić przed niechybnym zniszczeniem przez krzyżowców. Plac wybranego boju z jednej strony ograniczała rzeka, z drugiej zarośla i krzaki, ograniczające przeciwnikowi możliwość rozwinięcia szyku, a w razie własnego niepowodzenia umożliwiające w miarę bezpieczne wycofanie. Zaciekła bitwa trwały cały dzień, jej zakończenie tak oto opisał Piotr z Dusburga: kiedy krzyżowcy wreszcie przełamali szyk Prusów, „ci rzucili się do ucieczki. Lecz książę pomorski, Świętopełk, i jego brat, Sambor, bardziej doświadczeni w wojnie z Prusami, obsadzili swymi zbrojnymi drogi w pobliżu zasieków, ażeby nikt nie mógł się wymknąć, i wówczas w gniewie swoim uderzyli na grzeszników. Tu miecz rycerstwa chrześcijańskiego wprawiony w ruch nasycił się ciałami niewiernych, tutaj włócznia doszła do celu nie szczędząc ran, ponieważ Prusowie ani tu ani tam nie mogli ujść przed obliczem nacierających". Losy bitwy rozstrzygnął więc manewr wojsk wschodniopomorskich pod dowództwem obu książęcych braci, którzy w schyłkowej fazie głęboko obeszli przeciwnika i wyszli na jego tyły i lewe skrzydło. Atak Świętopełka i Sambora II od tej strony wprowadził zamieszanie w pruskich szykach. Atakowani z przodu, z tyłu i z boku Prusowie, nie mając możliwości ucieczki, poszli w rozsypkę. Starcie zakończyło się ich prawdziwą rzezią, tylko nieliczni przedarli się z okrążenia. Wedle „Kroniki oliwskiej", gdy „książę Świętopełk ze swoimi odciął im możliwość ucieczki,... zginęło... pięć tysięcy Prusów, ku ogromnej radości chrześcijan, a bez żadnej ich szkody". Niewątpliwie szacunek pruskich strat został niewspółmiernie przesadzony, ale na ogromne straty po ich stronie wskazuje już choćby fakt, że w ciągu następnych pięciu lat Krzyżacy z pomocą znacznie mniejszych posiłków niemieckich opanowały Pomezanię, Pogezanię, ziemię lubawską i Warmię. Wskazywałoby to również, że do bitwy stanęli nie tylko Prusowie z samej ziemi Rejza, ale także podesłane im znaczne posiłki od sąsiadów. Bitwa dzierzgońska była jednym z tych najważniejszych wydarzeń, które umożliwiły Krzyżakom budowę własnego państwa w Prusach. We współczesnych polskich źródłach bitwa nad Dzierzgonią doczekała się miana „sławnego zwycięstwa" książąt polskich nad Prusami. Przyniosła też zasłużoną sławę Świętopełkowi i Samborowi II, w wypadku którego było to pierwsze bitewne starcie, o jakim wiemy, w którym brał osobisty udział..."


Fragment książki: Błażej Śliwiński "SAMBOR II" s. 77-78

Szukaj:


Strona główna Władcy Ważne bitwy Polityka prywatności Antykwariat Księga gości